wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 1 - Cisza przed burzą

Rick

Jest już późno. Bardzo późno.
Nie mam pojęcia, która może być godzina. Pierwsza, druga w nocy?
Powinienem już dawno spać.
Ale nie. Nie śpię od trzech dni. Nie potrafię. To... to po prostu trudne.
Zasnąć myśląc o tym wszystkim. O tym świecie.
Tak, wiem. Użalam się. Nie wiem ile to już trwa. Dwa lata? Trzy?
Na początku miałem pewność, że to szybko się skończy. Że to tylko chwilowe. Że przyjdzie wojsko i wszystko naprawią. Że w ogóle JEST jeszcze jakieś wojsko.
Nie ma już dla nas żadnej nadziei. Teraz to wiem.
Dowiedziałem się tego, gdy zabijałem Shane'a. Gdy zabijałem mojego najlepszego kumpla. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że nie ma żadnej nadziei.
I tak szliśmy przez życie, wszystko się zmieniało. Ludzi umierali.
A raczej umierają.
- Hej, Rick. - głos Daryla Dixona wyrywa mnie z zamyśleń.
Odwracam się.
- Wszystko okej? - pyta. - Nie spałeś od kilku dni.
- Jasne. Super i ekstra. - mruczę.
Daryl siada obok mnie.
- Stary, wiem, że ci z tym trudno. - skupia wzrok na jakimś punkcie na niebie. - Ja po stracie Merle'a też wciąż nie mogę się pozbierać. Rozumiem cię.
Milczę.
- Chciałem tylko... czy ja wiem... żebyś bardziej dbał o grupę. Znaczy, niczego ci nie zarzucam. Jeśli potrzebujesz pomocy, powiedz. Mogę się wszystkim zająć, jeśli nie możesz sobie poradzić. To znaczy wiesz, tymczasowo.
Waham się przez chwilę, co odpowiedzieć.
- Dzięki. - mówię w końcu. - Ale ja... chyba sobie poradzę.
Spogląda na mnie. Widzę na jego twarzy niepokój.
- Jak chcesz. - wzrusza ramionami. - Ale pamiętaj, że w razie czego zawsze mogę ci w czymś pomóc.
Kiwam głową.
- Wiem, Daryl. Wiem.


Następnego ranka słońce grzeje niemiłosiernie.
- Musimy ruszać w dalszą drogę. - informuję moich towarzyszy. - Powinniśmy wreszcie...
Milknę. Wreszcie co? Jaki mamy cel? Dokąd idziemy?
Jeszcze dwa miesiące temu naszym celem był Waszyngton. Ale od czasu kiedy Abraham i reszta wrócili, mówiąc, że nie ma tam żadnego leku i że Eugene nas oszukał cały plan poszedł się kochać.
- Nie wiem dokąd powinniśmy się udać. - wzdycham.
Przez chwilę nikt nic nie mówi.
- Może wrócimy na farmę naszego ojca? - proponuje Beth.
Maggie kręci głową.
- Chcesz sobie to wszystko przypominać?
- Ale... tu nie chodzi o to. Możemy być tam po prostu bezpieczni.
- Nie, Beth. Nie wrócę tam.
Odwraca się i idzie do namiotu, który dzieli z Glennem.
- No, trudno. Pomyślimy. Jak ktoś na coś wpadnie, niech powie Rickowi. - mówi Daryl.
Rozchodzimy się. Siadam na pieńku drzewa kilka metrów za namiotami.
Koło mnie siada Carol.
- Prawie jak w Atlancie, co? - zagaduje.
Rzeczywiście - nasze obozowisko aż do złudzenia przypomina to, na którym swego czasu przebywaliśmy nieopodal Atlanty. Jednak wiele się zmieniło. Wtedy była z nami Lori. Był z nami Shane. Merle. Andrea. T-Dog. Amy. Jim. Dale. I pozostali.
- Prawie. - odpowiadam cicho.

W nocy wreszcie udaje mi się zasnąć. Jednak nie na długo. Około trzeciej nad ranem budzi mnie strzał.
Wybiegam z namiotu i dostrzegam, że nasz obóz od wszystkich stron oblegają szwędacze.
- CARL, SZYBKO! - krzyczę do syna.
Biorę rewolwer i strzelam do wszystkich sztywnych koło namiotu.
- RANY BOSKIE, CARL, POŚPIESZ SIĘ!
Gdy wreszcie wychodzi z namiotu każę mu biec.
- Ale tato...
- Będę tuż za tobą. Biegnij!
Strzelam jeszcze parę razy. Modlę się, aby wszystkim udało się uciec.
Biegniemy w las. Gdy jesteśmy już dostatecznie daleko na chwilę przystajemy.
- Co... co się stało? - pyta cicho Carl.
- Nie wiem. Szwędacze zaatakowały nasz obóz... Jezu... Musimy znaleźć jakieś schronienie czy coś... Uważaj na siebie. Masz jakąś broń?
- Pistolet.
- To trzymaj go cały czas przy sobie. Strzelaj tylko w ostateczności. Chodź. Idziemy dalej.
I ruszamy przez las.



~~~~~~~~
Ten rozdział jest krótki, wiem. Kolejne będą dłuższe tylko ten był jakby takim wprowadzeniem. Będą perspektywy różnych postaci, zazwyczaj jedna lub dwie postacie w rozdziale. Mam nadzieję, że rozumiecie o co chodzi c: Postaram się napisać kolejny w najbliższym czasie i mam już na niego mały pomysł, ale nie wiem czy z niego skorzystam. No więc to chyba tyle jak na początek :)
Bywajcie!

9 komentarzy:

  1. o, podoba mi się! B| (tu @JesteTrisogloselem, z aska, podesłałaś mi linka c:)
    a więc fajnie opisujesz uczucia bohaterów, i czuję się, jakbym po prostu czytała książkową wersję komiksu (można tak napisać? XD), bo po prostu oddajesz charaktery postaci. (nie oceniam tego po jednym tekście, czytałam jeszcze Twoje inne opowiadania na asku B|)
    będę tutaj często zaglądać! jeśli możesz, to wysyłaj mi na tym cholernym asku powiadomienia o nowych rozdziałach, zgoda? B|
    no, to tyle.
    weny!

    _____________________________________
    i zapraszam do siebie 8)
    http://doyoulikedemons.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sialalala tak tu Kapitan Zużka z aska :33
    Przyuważ kochana że fanficki mają *niektóre* rozeznanie w sytuacji we wstępie lub też oddzielny rozdział nawiązujący do omówienia całej akcji jaka będzie dziać się potem.
    Opis ze strony bohatera jest dobry, urozmaicajmy go bardziej. Nie przeskakuj za szybko z wątku do wątku. Tu se wstaje i patrze - zombie.
    Wiem, wiem że ty tak nie piszesz ale to był tylko przykład.
    Dlatego pisz dalej trzymam kciuki !

    OdpowiedzUsuń
  3. *Gall Anonim się kłania*
    Nigdy nie wiedziałam, że spotkam opowiadanie o The Walking Dead. Zrobiłaś mi niespodziankę. :)
    Po pierwsze - wygląd bloga. Nie podoba mi się. Jest bardzo chaotyczny i mało przejrzysty. Postaram pomóc Ci w tej sprawie.
    Co bardzo mi się rzuciło w oczy - brak akapitów i wyjustowania. Bez akapitów czytelnik ma problem odróżnieniu końca i zakończenia tematu, uczucia targających bohaterów i opisów ich otoczenia. Co do wyjustowania - moim zdaniem łatwiej to wygląda, przejrzyście i uporządkowanie. Radziłabym to poprawić! Gall będzie się o to upominał! ;-)
    Wkurzyłam się. Bardzo masz krótkie odczucia bohaterów. Wszystko dzieje się chaotycznie i niedbale, nie powinno tak być. Daj się ponieś! Ogranicza Cię tylko kreatywność i wyobraźnia. Przechodź z jednego wątku do drugiego płynie. Wiem, to trudne, ale da się to wyćwiczyć.
    Kiedy masz problemy z opisywaniem uczuć bohaterów, zawsze zadawaj sobie pytanie: "Co on/ona/oni czują?", "Co oni myślą?" Bardzo to pomaga. !Musisz stać się bohaterem!
    Po drugie - mało opisów otoczenia i innych postaci. Jak czytelnik ma sobie wyobrazić krajobraz i pobocznych bohaterów? Hm? Prawdziwa książka nie byłaby bez tego książką.
    !NIE ZOSTAWIAJ POJEDYNCZYCH LITER NA KOŃCU LINIJKI!
    Posumowanie: Nie możesz się spieszyć, w pisaniu nie o to tu chodzi. Pisanie daje przyjemność, nie obciążenie. Kiedy nie masz weny - po prostu nie pisz. Nie warto. Wychodzi z tego kupa. Tak, sprawdzone informacje od mojej mamy.
    Gall Anonim zawszę Ci pomoże.
    Pozdrawia

    Opowiadania: http://myszy-i-ludzie.blogspot.com/
    http://xz-kubkiem-herbatyx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeńko *.*
    Nigdy nie sadziłam, że spotkam się z opowiadaniem o tej tematyce. Mile jestem zaskoczona, bo może dzięki niemu w końcu przekonam się do oglądnięcia TWD. Kto wie.....
    Świetnie opisujesz uczucia i to daje cudowny efekt całej pracy. Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam,
    Natalia G (@Natcia5 z ask'a :D )
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Zauważyłam link do Twojego bloga przypadkiem na asku i postanowiłam z ciekawości wejść i... jestem zaskoczona.
    Zacznę od początku jednak.
    Nie jest źle, zaczyna się ciekawie, jednak trochę mi czegoś brakowało - tu podpisuję się nieco pod komentarzem osoby o nicku "Gall Anonim" - ale nie zrażaj się! To dpiero początek! Każdy kiedyś tak zaczynał, a czuję, że będzie dobrze.
    Przyznam szczerze, że nie oglądałam serialu na podstawie, którego piszesz, ale kojarzę, więc szybko załapałam o co chodzi.
    Pisz powoli na spokojnie, nieco bardziej się skup na uczuciach postaci. Trzymam jednak za Ciebie kciuki i czuję w kościach, ze będzie coraz lepiej ;)

    Jeśli możesz, poinformuj mnie o nowej notce ;)
    Serdecznie zapraszam też na mojego bloga:
    http://constellation-game.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę weny, Pietrova.

    OdpowiedzUsuń
  6. wszystko fajnie, ale nie zrób z tego tej samej sytuacji jaka była w więzieniu po ataku Gubernatora

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba. Widzę też lubisz pisać krótkimi zdaniami :D
    "cały plan poszedł się kochać"- najlepsze :)
    ~~~~ Cisza z chmur.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nieźle, cieszę się, że coś zaczyna się dziać już po wprowadzeniu. Pisz spokojniej, bo akcja dzieje się za szybko, skup się na uczuciach postaci i jakiś opisach. Widzę, że akcja dzieje się już z Beth i za to masz porządnego plusa :3
    Podziwiam pomysł, bo nie każdy ma umiejętności do pisania o zombie. Czekam na dalszy rozdział, mam nadzieję, że już nieco lepszy.
    ---
    Przy okazji zapraszam na moje opowiadanie FF o Avengers (nowy rozdział pojawi się już dziś):
    http://avengers-twosouls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń